„Młodzi często idą do ołtarza, myśląc, że miłość to uczucie. To wcale tak nie jest. Miłość tak naprawdę jest aktem woli, czyli ja muszę być w taki sposób dojrzałym człowiekiem, żeby decydować w danym momencie, że całe życie od tej chwili będę się troszczył tylko i wyłącznie o twoje dobro, o twoje zbawienie, o twoją świętość, często nawet kosztem siebie. Wzorem miłości małżeńskiej jest Chrystus, który został ukrzyżowany. Dał nam tym znak, że ukochał nas do końca pomimo słabości i grzechów i przypieczętował tę miłość krzyżem. Czyli kiedy jest mi ciężko, muszę zerknąć na krzyż i zobaczyć, że muszę przebaczyć żonie/mężowi, bo Jezus jest wzorem mojej miłości i przebaczył mi o wiele większe rzeczy” – powiedział w poranku „Siódma 9” ks. dr Jacek Kotowski, duszpasterz rodzin diecezji łomżyńskiej. W rozmowie z Anną Czytowską podjął temat miłości w związku ze zbliżającymi się Walentynkami.
Zaznaczył, że warto obchodzić takie dni jak Walentynki, ale okazywanie sobie czułości nie może być czymś odświętnym.
„Trzeba pamiętać, że nie może być tak, że gesty dobroci, czułości są tylko na pokaz, czyli że pamiętam, że obok mnie jesteś, że jestem za ciebie odpowiedzialny, że jesteś całym moim życiem, tylko dwa razy w roku. To zdecydowanie za rzadko. Kiedy ktoś pośród szarych dni nie pamięta, nie zauważa, nie dostrzega pewnych rzeczy, nie mówi, że kocha, a wyrywa się z takimi drobiazgami czy słowami dwa razy do roku – w Walentynki czy w rocznicę ślubu – taka czułość często może być okupiona łzami, zmartwieniem na twarzy, bo wtedy współmałżonek dostrzega, że mój ukochany/moja ukochana wszystko robi tylko na pokaz, a serce normalnie mówi co innego”.
„Taki dzień jak Walentynki nam przypomina, że tej wyobraźni powinno być więcej i że dzięki byciu razem powinniśmy kochać się coraz mocniej. Czyli nie pomimo upływu lat, ale dzięki temu, że one ciągle płyną, kochamy się coraz bardziej. Warto w tym dniu mieć trochę więcej fantazji, jeśli komuś jej brakuje w ciągu roku, czyli pójść do kina, na kolację, na dłuższy spacer” – zachęcał ks. Jacek.
Zawrócił uwagę na właściwie rozumienie miłości, która nie jest uczuciem, ale aktem woli.
„Miłość to nie są uczucia. Młodzi, których obserwuję na Studium Życia Rodzinnego czy podczas przygotowania do ślubu, często mylą miłość prawdziwą z uczuciami, kiedy są motylki w brzuchu, kiedy widzę swojego ukochanego przez różowe okulary, bo gdzieś mnie zabierze czy coś fajnego powie. A nie daj Boże, jak młodzi fascynują się ciałem, czyli poznają je wtedy, kiedy nie jest na to odpowiedni moment. Wtedy wydaje się, że tak będzie całe życie. Młodzi idą do ołtarza, myśląc, że miłość to uczucie. To wcale tak nie jest. Miłość tak naprawdę jest aktem woli, czyli ja muszę być w taki sposób dojrzałym człowiekiem, żeby decydować w danym momencie, że całe życie od tej chwili będę się troszczył tylko i wyłącznie o twoje dobro, o twoje zbawienie, o twoją świętość, często nawet kosztem siebie. Wzorem miłości małżeńskiej jest Chrystus, który został ukrzyżowany. Dał nam tym znak, że ukochał nas do końca pomimo słabości i grzechów i przypieczętował tę miłość krzyżem. Czyli kiedy jest mi ciężko, muszę zerknąć na krzyż i zobaczyć, że muszę przebaczyć żonie/mężowi, bo Jezus jest wzorem mojej miłości i przebaczył mi o wiele większe rzeczy”.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.