Trzynastomiesięczny chłopiec z Łomży, który w grudniu ubiegłego roku został porażony prądem, nie żyje. Sprawę wyjaśnia łomżyńska prokuratura, która sprawdza, czy doszło do bezpośredniego narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia.
Do zdarzenia doszło 12 grudnia ubiegłego roku. Trzynastomiesięczny chłopiec został porażony prądem po tym, jak wziął do ust ładowarkę od telefonu. Na miejscu jako pierwsi pojawili się strażacy z łomżyńskiej jednostki, którzy stwierdzili, że dziecko jest nieprzytomne, nie posiada tętna i brak jest oddechu. Po blisko godzinnej akcji reanimacyjnej udało się przywrócić funkcje życiowe. Chłopiec został najpierw przetransportowany do szpitala w Łomży, a następnie do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, gdzie był w stanie śpiączki farmakologicznej. Tam dziecko zmarło.
Łomżyńska prokuratura dla dobra śledztwa nie udziela żadnych informacji.
pg