Łomża 103,6 fm | Ostrołęka 93,9 fm | Grajewo 93,8 fm

Uroczystość Objawienia Pańskiego

Ramówka
Facebook
Twitter
Darowizna

Dziś czcimy objawienie się Boga w widzialnej postaci. Objawił się On się poganom w osobach Mędrców, narodowi wybranemu przy chrzcie w Jordanie i swoim uczniom przez cud dokonany w Kanie Galilejskiej. Oficjalna nazwa święta brzmi Epifania. Terminem tym Grecy określali uroczysty wjazd władcy. Święcimy dzisiaj przybycie na ziemię wielkiego Króla, którego panowanie ogarnia nie tylko wszystkie kraje, ale cały wszechświat. Chrystus Król nawiedza dzisiaj swój Kościół – wiekuistą Jerozolimę, obdarzając ją skarbami łaski.

Trochę historii

Dnia 6 stycznia Kościół obchodzi uroczystość Objawienia Pańskiego, w tradycji znaną jako Trzech Króli. Należy ona do najstarszych świąt chrześcijańskich. Na Wschodzie była ona znana już w III wieku. Sto lat później pojawiła się także na Zachodzie, gdzie przeobraziła się w święto Trzech Króli. Dzień Trzech Króli jest świętem Objawienia Boga światu, po grecku zwanym Epifaneją. Był on obchodzony już w III wieku na pamiątkę opisanego w Ewangelii św. Mateusza hołdu, jaki Trzej Królowie – Trzej Mędrcy ze Wschodu – złożyli Dzieciątku Jezus. Pierwsi chrześcijanie w tym właśnie dniu świętowali Boże Narodzenie. Dopiero w końcu IV wieku, kiedy Kościół uzyskał wolność i wyznawcy Chrystusa mogli nieskrępowanie wyznawać już swoją wiarę, dokonano pierwszej wielkiej reformy kalendarza świątecznych obchodów. Rozdzielono te dwie uroczystości, by w ich bliskości ukazać jednocześnie odmienność i różnorodność niesionych przez nie treści. I tak do liturgii Kościoła powszechnego wprowadzone zostało Boże Narodzenie – 25 grudnia i święto Trzech Króli – Objawienia Pańskiego – 6 stycznia. Zamyka ono cykl uroczystości religijnych – cykl świąteczny Bożego Narodzenia. Jest to jedno z najstarszych świąt w chrześcijaństwie.

Ilu ich było?

Ewangeliczna historia Trzech Króli opowiada o trzech cudzoziemcach, którzy, wiedzeni gwiazdą, wyruszyli w drogę do Betlejem – miejsce narodzin wyznaczonego na podstawie proroctwa w Księdze Micheasza (Mi 5, 1), aby złożyć pokłon narodzonemu królowi żydowskiemu. Po drodze wstąpili na dwór Heroda. Ten, usłyszawszy nowinę, w Narodzonym upatrywał rywala. Mędrcy, odnalazłszy stajenkę betlejemską, ofiarowali Dzieciątku swoje dary. Otrzymawszy podczas snu wskazówkę, aby nie wracali do Heroda, trzej pielgrzymi wyruszyli z powrotem do swych krajów inną drogą. Pokłon magów-mędrców, których do Jezusa przywiodła nowa gwiazda, wskazuje, że cały wszechświat został poruszony narodzeniem Chrystusa, a poganie oddają mu cześć. Dokładnie nie wiemy ilu ich było. Tradycja mówi, że przybyli z Arabii, Etiopii oraz Chaldei i nosili dobrze nam dziś znane imiona – Kacper, Melchior i Baltazar. Możemy przypuszczać, że było ich trzech, bo złożyli trzy dary. Kacper miał złożyć złoto – dar nie byle jaki, ale najcenniejszy kruszec. Złoto, bo przecież Dzieciątko Jezus też nie było zwykłym dzieckiem – było Królem – Królem świata i Królem ludzkich serc. Baltazar tajemniczemu Królowi niósł ze swego odległego kraju kadzidło. Ten mędrzec chyba najlepiej rozpoznał, kim było nowonarodzone Dziecię. We wszystkich kulturach i religiach kadzidła przecież pali się bogom. Babiloński mędrzec odkrył, że na świat przychodzi Ktoś szczególny, Ktoś, do Kogo ten świat należy. Ktoś, Kto ten świat stworzył ze swej miłości do człowieka. Wreszcie starzec Melchior, o włosach przyprószonych siwizną mądrości, wiedział, że Człowiek, który w tak szczególnych okolicznościach na tej ziemi się rodzi, też w szczególny sposób z niej będzie odchodził. Przywiózł zatem ze sobą mirrę – wonności, którymi po śmierci miało być namaszczone ciało Nowonarodzonego.

Nie myśl, czy to się opłaci!

Dziś coraz powszechniejsze staje się przeliczanie wszystkiego na pieniądze. Może wielu z nas ów fakt nie dziwi, bowiem w dobie kryzysu finansowego pieniądze to pierwszorzędny temat doniesień prasowych, dyskusji telewizyjnych i rozmów w gronie rodziny czy przyjaciół. I właśnie wtedy też człowiek niemal na każdym kroku robi kalkulację zysków oraz strat i pyta: „Czy to się opłaca? Co mi to da?”. Można by, więc pokusić się o postawienie tych samych pytań w odniesieniu do Mędrców ze Wschodu. Czy opłaciła się im trwająca długi czas wyprawa do Betlejem? Gdyby jeszcze pojechali np. do jakiegoś kurortu nad Jeziorem Galilejskim albo do pałacu Heroda, by pławić się w królewskich luksusach… Tymczasem udali się do Betlejem – najmniejszego wśród plemion judzkich, aby tylko pokłonić się Dziecku. Podróż kosztowała ich wiele wysiłku – nie tylko fizycznego. Musieli przecież poświęcić czas i pieniądze. Do tego jeszcze nie pojechali do Betlejem z pustymi rękami. Dlaczego więc tyle zainwestowali? Co zyskali w zamian? Jak zauważył św. Leon Wielki, z darów wynika, iż mędrcy wiedzieli, kim jest odwiedzany przez nich mały Chłopiec. Kadzidło ofiarują Bogu, mirrę – poddanemu śmierci Człowiekowi, a złoto Królowi. Święty Ireneusz również dostrzega w darach uznanie prawdy o nowonarodzonym Dziecięciu – przez złoto mędrcy uznają w nim Króla, przez kadzidło – Boga, a poprzez mirrę – Cierpiącego Odkupiciela. Temu to Dziecięciu oddają pokłon. I co otrzymują w zamian? Na pierwszy rzut oka – nic! Przecież Dzieciątko nie mówi im nawet „dziękuję”. Jest przecież zbyt małe, żeby używać języka. Ewangelia nic nie mówi o tym, że wyjechali bogatsi pod względem materialnym, że poprawiła się ich kondycja fizyczna czy prestiż społeczny. Dla ludzi dobrze poinformowanych o kryzysie w strefie euro oraz o polskiej dziurze budżetowej, a także przejętych bezrobociem i zamrożeniem płac – podróż mędrców do Betlejem wygląda na całkowicie nieopłacalną. Tymczasem ich serca wypełnia radość. Jak to możliwe? – zapyta wielu z nas. Co może być jej przyczyną? Przyczyna jest oczywista! Mędrcy odnaleźli Boga. W małym Dzieciątku znaleźli Pasterza, który poprowadzi ich przez resztę życia. To dzięki Niemu ich życie nabrało sensu. A my? Jak mędrcy przybywamy dzisiaj do Betlejem. I co nam to da, że wraz z nimi oddajemy hołd Jezusowi i uznajemy w Nim Boga i Króla, naszego Pana? Powinniśmy uświadomić sobie, że to właśnie Bóg ukazuje nam się jako Król i Pan całego wszechświata. W Jego ręku jest cały nasz los. On objawia nam siebie, abyśmy znaleźli w Nim pełnię radości, bezpieczeństwo i siłę. Dlatego nigdy nie wątpmy w to, jak wielki jest to dar!

Szukaj!

Drogę trzech Mędrców można by określić jako poszukiwanie prawdy i wiary, poszukiwanie sensu życia. Przecież od zarania dziejów ludzie szukają ludzi. Niektórzy pokonują duże odległości, aby z kimś się spotkać. Podejmują wiele trudności i niewygód, aby móc zobaczyć wytęsknioną osobę. Podobnie postępowali Mędrcy ze Wschodu, których spotykamy na kartach Ewangelii. Byli oni bardzo konsekwentni w szukaniu Mesjasza, żadne przeszkody nie przerwały ich przedsięwzięcia. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.” Od Mędrców podążających za Światłem, uczymy się więc, co oznacza „oddawać pokłon” i żyć zgodnie z miarą betlejemskiego Dzieciątka, zgodnie z miarą Jezusa Chrystusa i samego Boga. Szukanie Światła przypomina nam, jak ważne jest odkrycie prawdziwego oblicza Boga, bowiem dzisiaj, tak jak i w przeszłości, w imię Boga głosi się nauki i zachęca do postaw, które nie mają z Nim nic wspólnego. W Jezusie Chrystusie Bóg ukazuje nam najpełniej Swe oblicze Miłości. Warto dzisiaj zapytać, czy takiego Boga przyjęliśmy do naszego serca i takiemu Bogu służymy. Stańmy się więc poszukiwaczami, uszanujmy ten dzień jako dzień poszukiwania, dzień wzrastania w wierze, dzień objawienia się Boga. W końcu jesteśmy Jego dziećmi… Odnówmy dzisiaj wiarę i oddajmy pokłon temu Jezusowi, którego odnajdujemy na kartach Pisma Świętego, który ciągle żyje we wspólnocie Kościoła i który jest Światłem prowadzącym nas po drogach życia, jak pięknie wyraża w swej modlitwie kard. John Henry Newman:

Prowadź mnie, Światło, swą błogą opieką,
Światło odwieczne!
Noc mroczna, dom mój tak bardzo daleko,
Więc Ty mnie prowadź.
Nie proszę rajów odległych widoku,
Starczy promyczek dla jednego kroku.

Nie zawsze tak się modliłem jak teraz,
Światło odwieczne.
Sam chciałem widzieć, sam chciałem wybierać
Swą własną drogę.
Pomimo trwogi łaknąłem barw świata
Ufny w swą siłę. Przebacz tamte lata.

Tyś zawsze trwało, gdym przez głuchą ciemność,
Przez bór, pustynię
Błąkał się dumny. O, czuwaj nade mną,
Aż mrok przeminie,
Aż świt odsłoni te drogie postaci,
Którem ukochał niegdyś, którem stracił.

Katarzyna Mackiewicz

Autor M. Sz.

2021-01-06

Więcej informacji z tej kategorii

28 marca: Do końca ich umiłował

28 marca: Do końca ich umiłował

WIELKI CZWARTEK   J 13, 1-15 Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł...