Łomża 103,6 fm | Ostrołęka 93,9 fm | Grajewo 93,8 fm

Wiara: Jan Paweł I – papież pokory

Ramówka
Facebook
Twitter
Darowizna

Na 4 września papież Franciszek wyznaczył datę beatyfikacji swojego poprzednika – Jana Pawła I, którego pontyfikat trwał zaledwie 33 dni. Był pierwszym papieżem, który miał podwójne imię, jako pierwszy odmówił też papieskiej koronacji.

Albino Luciani wzrastał w wielodzietnej rodzinie, gdzie zimą wszyscy musieli się gromadzić w jednej izbie, żeby zaoszczędzić na ogrzewaniu. Biedne warunki w jakich żył ukształtowały jego charakter na przyszłość. Dzięki temu radził sobie dobrze ze stresowymi sytuacjami i bardzo szanował ludzi ubogich – powiedział w rozmowie z Anną Czytowską ks. Jacek Skrobisz, autor książki „Pokora. Historia życia Jana Pawła I”

– Jan Paweł I – zapomniany papież?

– Rzeczywiście, kiedy zapytamy statystycznego Polaka kim był Albino Luciani, pewnie nie będzie kojarzył tego imienia i nazwiska. Kiedy mówiłem znajomym, że piszę taką książkę, zawsze mnie poprawiali mówiąc: Jan Paweł II. Niewiele o nim wiemy, więc w pewnym sensie jest zapomnianym papieżem.

– Napisał ksiądz, że słowo „pokora” najbardziej pasuje do tej postaci. Dlaczego?

– Poszedłem za sugestią samego Albino Lucianiego, który wybrał takie hasło do swojego herbu biskupiego jako wezwanie i wyzwanie dla niego. Żeby być pokornym człowiekiem, najpierw człowiekiem, a potem pełniącym funkcje. Jego pierwsza środowa katecheza jako papieża była poświęcona cnocie pokory. Kiedy prześledzimy życie Lucianiego, pokora jest najlepszą cnotą określającą jego jako człowieka, biskupa, kardynała i papieża.

– Bardzo ważne jest to, skąd wyrastamy, bo określa to nasze późniejsze życie. Z jakiej rodziny pochodził przyszły papież?

– Pochodził z górskiej miejscowości, gdzie okres wegetacyjny jest bardzo krótki, nie bardzo radzono tam sobie zwłaszcza w czasie I wojny światowej. Jego ojciec chcąc utrzymać rodzinę, bardzo często przebywał poza domem. Albino Luciani wzrastał w wielodzietnej rodzinie, gdzie zimą wszyscy musieli się gromadzić w jednej izbie, żeby zaoszczędzić na ogrzewaniu. Biedne warunki w jakich żył ukształtowały jego charakter na przyszłość. Dzięki temu radził sobie dobrze ze stresowymi sytuacjami i bardzo szanował ludzi ubogich.

– Opisuje ksiądz postawę Albino Lucianiego wobec wielu wyzwań i dramatów społeczno-politycznych XX wieku. Jednym z nich był faszyzm, z drugiej strony robotników po wojnie pociągał komunizm. Jakie było stanowisko księdza, potem biskupa Lucianiego wobec tych totalitaryzmów?

– Przede wszystkim był wierny nauce Kościoła mimo sympatii faszystowskich, które rozwijały się wśród księży tamtego regionu, a związane były z obietnicą rozwoju gospodarczego. Podobnie było z robotnikami, starał się być blisko, reagować na wykorzystywanie ich przez pracodawców, ale nie podzielał koncepcji walki o byt w postaci rewolucji i przemocy. Był osobą towarzyszącą, to urodzony katechista, przypominał prawdy wiary, które ludzie z małych miejscowości przenoszący się do miast za chlebem, słyszeli jako młodzi ludzie w swoich rodzinnych parafiach.

– Jaki był stosunek Albino Lucianiego do Soboru Watykańskiego II? Był uważany za postępowca, umiarkowanego czy konserwatystę?

– Określiłbym go mianem ucznia. Nie napisał żadnego wystąpienia, z którym wystąpiłby publicznie w czasie Soboru. Był zachwycony różnorodnością i powszechnością Kościoła, co wiemy z jego listów z tamtego czasu. Przyglądał się, patrzył i słuchał. Był człowiekiem, który starał się rozumieć, a z drugiej strony przekazywać. Wielu księży nie miało jasnego przekazu o co chodzi w Soborze, Albino Luciani starał się na bieżąco relacjonować obrady.

– Nazywano go „papieżem uśmiechu”, co świadczy o bliskości z ludźmi. Jakim zapamiętali go wierni?

– Z bezpośrednich świadectw, do których udało mi się dotrzeć wynika, że zapamiętano go jako osobę, która nawiązywała bezpośredni kontakt. Nie trzymał dystansu, co nie znaczy, że się spoufalał. Miał taki zwyczaj w Wenecji, że wsiadał do tramwaju wodnego i rozmawiał z ludźmi. Pewnego dnia przyszedł do jednej z parafii, żeby wysłuchać katechez dla dorosłych, usiadł sobie cicho w kącie niezauważony. Dopiero kiedy ludzie zaczęli wychodzić z Kościoła zorientowano się, że jest tam patriarcha Wenecji. Starał się być blisko ludzi i wsłuchiwać w to, co mają do powiedzenia.

– Jaka była przyczyna śmierci Jana Pawła I? Wokół tego narosło wiele sensacyjnych mitów i historii.

– Duży wpływ na to miała książka Davida Yallopa. W jego książce są tezy, które bardzo trudno udowodnić, nie podaje żadnych źródeł, powołuje się na świadectwa, które nie były autoryzowane. Z informacji, do których udało mi się dotrzeć wynika, że papież cierpiał na chorobę, która już wcześniej dała o sobie znać w Wenecji. Miał zakrzep, który leczył pewien okulista. Profesor powiedział patriarsze, że kiedy ten zakrzep dotrze do serca lub mózgu, nastąpi śmierć. Jestem przekonany, że to była śmierć z powodów naturalnych. Bratanica papieża powiedział mi, że nagła śmierć była czymś powszechnym w ich rodzinie.

Autor M. Sz.

2022-09-04

Więcej informacji z tej kategorii