Łomża 103,6 fm | Ostrołęka 93,9 fm | Grajewo 93,8 fm

Wiara: Odkrywanie powołania to nie jest jedna chwila. Rozmowa z ks. Robertem Bączkiem

Ramówka
Facebook
Twitter
Darowizna

W Wielki Czwartek przeżywaliśmy ustanowienie przez Jezusa, podczas Ostatniej Wieczerzy, sakramentów Eucharystii i Kapłaństwa. O powołaniu i wyzwaniach, jakie we współczesnym świecie, stoją przed księżmi Paula Gałązka rozmawiała z ks. dr Robertem Bączkiem, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży.

Chciałabym się zapytać o początki. Jak to się stało, że wybrał ksiądz kapłaństwo?

Każdy kapłan ma całkowicie inną drogę, którą szedł ku kapłaństwu. Odkrywanie powołania jest taką najbardziej chyba skrywaną tajemnicą, do której ma wgląd tak naprawdę tylko sam Bóg i ten, który gdzieś tam kiedyś usłyszał „Pójdź za mną”. To prawda, że w pewnej chwili każdy chłopak odpowiedział bardzo konkretnie na ten głos i powiedział: „Tak, w tym roku pójdę do seminarium”. Jednak odkrywanie powołania to nie jest jakaś jedna chwila, w której to się dokonuje. To jest pewien proces. W moim przypadku ten proces tak naprawdę rozpoczynał się od wczesnego dzieciństwa. Naprawdę, odkąd miałem kilka lat i gdzieś ilekroć zastanawiałem się kim mam być, to moja główna myśl zawsze była zwrócona ku kapłaństwu. Chociaż nigdy nie byłem ministrantem. Mieszkałem 5 kilometrów od kościoła. Miałem swoje miejsce w kościele i z taką tęsknotą patrzyłem do ołtarza. Zazdrościłem trochę ministrantom kręcącym się wokół, służącym do świętej liturgii, ale ja nie mogłem być, bo odległość, brak środków komunikacji i spotkania ministranckie to nie było dla mnie. Gdzieś człowiek odczytywał to, musiał to życiowo weryfikować zastanawiając się nad tym czy to nie jest jakieś takie dziecięce marzenie. Czy rzeczywiście to jest głos powołania. Przychodzi taki moment, kiedy człowiek wie: „Tak to jest moja droga. Tego che Bóg”. Taką decyzję człowiek podejmuje wtedy, kiedy jest już dorosły, więc gdy byłem w klasie maturalnej moja droga już była taka, w moim odczuciu, bardzo klarowna. Chociaż tajemnica była skrywana do ostatnich dni. Dopiero w przededniu obrony pracy dyplomowej powiedziałem najpierw mamie, rodzeństwu. Później dopiero kolegom.

Jak rodzina zareagowała na tę decyzję?

Reakcja wiadomo, że pozostanie trochę taką tajemnicą. Mama bardzo wzruszyła, nawet zaczęła płakać. Podobnie siostra, która była tego świadkiem. Mama przeczuwała. Czy rodzeństwo przeczuwało? Myślę, że trochę też. Koledzy reagowali różnie. Niektórzy wprost powiedzieli, że jeżeli ktoś ma być księdzem z nas to na pewno ty. Nauczyciele w technikum byli zdziwieniu, chociaż nie wszyscy. Reakcja jest różna, ale wiadomo że ta reakcja, jeżeli jest nacechowana taką wrażliwością na wypełnienie tego, czego Bóg chce. Czyli budowana na fundamencie wiary to ona też jest ubogacająca dla tego, który decyduje się na pójście do seminarium. Na pewno to jest takie bardzo też budujące w historii mojego życia, że nie spotkałem się z żadną taką reakcją, która byłaby jakaś złośliwa czy wroga.

Pytam nie bez przyczyny o drogę księdza do kapłaństwa i o to powołanie. Kapłaństwo to nie jest droga, którą można podążać bez powołania i wiary. Ksiądz jako rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży z bliska przygląda się tym przygotowaniom tych młodych mężczyzn do Sakramentu Kapłaństwa. Ilu rocznie kandydatów zjawia się i ilu rocznie przyjmuje seminarium?

Kontakt z seminarium nawiązuje dosyć dużo osób zainteresowanych wstąpieniem. Czasami będą to kontakty mailowe, czasami ktoś umówi się na spotkanie. Myślę tutaj o takim newralgicznym momencie, czyli wtedy kiedy zaczynają się wakacje kończące jeden rok i oczywiście po wakacjach rozpoczyna się kolejny rok formacji. Ci, którzy zadają pytanie wiadomo, że odkrywają coś więcej, jakieś większa pragnienia w swoim życiu. Są takie osoby, które rozmawiają ze mną czy piszą ze mną na temat tajemnicy powołania, ale mają jakieś obawy czy jeszcze nie do końca uformowane patrzenie na wybór drogi powołania. Ci, którzy już później przyjeżdżają na rozmowy takie bardzo konkretne, też nie wszyscy są przyjmowani przeze mnie do seminarium. Czasami są to osoby spoza naszej diecezji i wtedy dialogi z tymi osobami są nacechowane taką moją bardzo daleko idącą wnikliwością. Bo jeżeli ktoś spoza diecezji przychodzi do seminarium innego niż własne, no to wtedy bardzo trzeba jasno znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego nie do swojej diecezji? My się cieszymy, że ktoś wybiera nasze seminarium, ale dlaczego? I czasami to odkrywanie odpowiedzi na to pytanie stawia pewien duży znak zapytania, co do takiej przejrzystości intencji i czasami jest tak, że takim osobom po prostu dziękuję. Są też takie osoby, które zgłaszają się do seminarium, ale w takich dialogach ze mną można w taki sposób wnikać w strukturę osobowościową człowieka, że od razu rodzą się takie daleko idące wątpliwości, czy ten chłopak sobie poradzi. I czasami widać, że ktoś ma jakieś trudności takie osobowościowe i czasami wstrzymuję kogoś: Poczekaj jeszcze. Musisz do niektórych rzeczy jeszcze dojrzeć. Ale jeżeli gdzieś kandydat w mojej ocenie rokuje. Czasami jeszcze rozmawiam ze swoimi współpracownikami w seminarium. Weryfikuję pewne opinie czy wątpliwości, które się rodzą i przyjmujemy do seminarium, ale w tej chwili liczba kleryków myślę, że nie tylko w Łomży, ale w całej Polsce, a nawet Europie, ona radykalnie zmniejszyła się. W tej chwili na pierwszym roku mamy tylko trzech alumnów. Jak będzie w tym kolejnym roku, tylko Pan Bóg wie.

Czy można mówić o problemie związanymi z powołaniami, w przypadku kiedy tak naprawdę nie jesteśmy w stanie tego promować jak zwykłej szkoły, jeśli mówimy w takim kontekście o seminarium? No, bo mówimy jednak o kapłaństwie. Nie możemy zrobić dni otwartych, promocji…To tak nie działa w przypadku powołania.

To, co jest najistotniejsze to głęboka wiara całego Ludu Bożego, prośba kierowana do Chrystusa o nowe powołania. Jezus wprost o tym mówił Apostołom i Kościołowi, temu który się rodził wtedy, wypływał z przebitego boku jezusowego. „Proście Pana Żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Do tego też, to co jest bardzo istotne, to świadectwo życia kapłańskiego tych kapłanów, którzy aktualnie posługują w parafiach. Którzy teraz realizują swoje kapłaństwo. I to są te przestrzenie, które są bardzo mocno wpisane w serce całego Kościoła. Natomiast od takiej strony ludzkiej, czy coś można więcej zrobić? Jakieś takie tak zwane czynniki powołaniowe czy akcje powołaniowe, może akcja to złe słowo, ale jakieś podejmowane działanie powołaniowe one są obecne. Mamy rekolekcje powołaniowe organizowane w seminarium. W czasie pandemii wiadomo, że to wszystko wyglądało inaczej z wiadomych względów. Mamy czasami warsztaty organizowane dla młodzieży w seminarium. Pani wspomniała o dniach otwartych, mamy coś takiego. Tak zwane weekendy dla maturzystów czy dla młodzieży szkół średnich. To są takie elementy, które są ważne, ale wiadomo że to nie są decydujące o tym, ile osób i skąd przybędą do seminarium. Robimy to, co możemy a to wszystko jest tajemnicą, która przenika najpierw Jezusowe Serce, a później cały Chrystusowy Kościół.

My, wierni, możemy się tylko modlić, żeby tych powołań było coraz więcej. Żeby nam księży nie zabrakło w przyszłości.

Na pewno, ale to o czym trzeba też pamiętać w modlitwach to głęboka modlitwa o to, żeby kapłani, którzy są prowadzili naprawdę piękne kapłańskie życie. I to jest chyba największy taki czynnik powołaniowy, który leży niejako po stronie Kościoła, bo jeżeli będziemy wiedzieli piękną posługę kapłanów, tych którzy są wokół nas, którzy posługują w naszych parafiach diecezji to wtedy, jeżeli ktoś odczytuje w sobie powołanie bardzo łatwo jest mu podjąć decyzję: „Tak, ja też chcę być takim kapłanem”. Natomiast, jak będziemy gdzieś wokół siebie widzieli jakieś trudności życia kapłańskiego to wtedy odpowiedź na Boże Powołanie jest o wiele trudniejsza.

Ten świat wcale nie ułatwia odkrywania tego powołania, ale też nie ułatwia księżom posługi. Świat pędzie do przodu, wszystko się bardzo szybko zmienia. Te ostatnie dwa lata pandemii. Teraz ten konflikt za naszą wschodnią granicą. To wszystko wystawia nas na próbę. Jakie wyzwania stoją przed księżmi i jaka jest rola kapłanów współcześnie?

Wydaje mi się, że te ostatnie dwa lata życia Kościoła, ale w ogóle dwa lata życia Europy zwróciły naszą uwagę ku takiej większej świadomości tego, co wokół nas się dzieje i ku czemu tak naprawdę idziemy. Odkrycie tego, co najistotniejsze w życiu to jest takie bardzo fundamentalne zadanie każdego człowieka. A te wydarzenia, które dzieją się trochę ponad nami, a jednak dotykają nas z całą mocą. Myślę tutaj o pandemii, tym bardziej teraz o wojnie. Może to dziwnie zabrzmi, ale skłaniają każdego z nas do takiej głębszej refleksji właśnie dotyczącej tego, co w moim życiu jest najważniejsze. Tak się złożyło, że razem z dwiema grupa kleryków byliśmy na granicy polsko-ukraińskiej w Przemyślu. Tam pomagaliśmy bardzo ofiarnie uchodźcom. Dotykając bezpośrednio tej wielkiej tragedii ludzkiej wydaje mi się, że wtedy jeszcze łatwiej nam jest zrozumieć tak naprawdę czym jest kapłaństwo. Kiedy z jednej strony trwamy na modlitwie przed Bogiem przy ołtarzu, a z drugiej strony dotykamy takie najbardziej poranionej sfery życia człowieka. I w tym, co tak bardzo bolesne, wydaje mi się że jeszcze łatwiej jest odkryć wielki dar kapłaństwa, który Chrystus ofiarowuje współczesnemu człowiekowi, współczesnemu światu.

Dziękuję bardzo za rozmowę. Szczęść Boże.

Szczęść Boże.

Autor M. Sz.

2022-04-14

Więcej informacji z tej kategorii