Łomża 103,6 fm | Ostrołęka 93,9 fm | Grajewo 93,8 fm

Wiara: Wniebowstąpienie – fakt czy pobożne życzenie?

Ramówka
Facebook
Twitter
Darowizna

Dla wykształconego współczesnego umysłu podanie o wniebowstąpieniu zmartwychwstałego Jezusa jest nie mniej nieprawdopodobne, niż przekaz ewangeliczny o wcieleniu Boga i Jego śmierci krzyżowej, co już w czasach Pawłowych było głupstwem dla Greków, a zgorszeniem dla Żydów: Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą (1 Kor 1, 22-24). Umysł współczesny zdaje się nie mieć nawet tej cechy, która charakteryzowała starożytnych myślicieli greckich – otwartości na sferę religijną. Wykształcony Hellen z zaangażowaniem pytał: czy bogowie istnieją, czy interesują się losem człowieka, czy mają wpływ na życie ludzkie? Człowiek współczesny, w imię racjonalizmu, dogmatycznie zakłada, że pytanie o Boga, to sprawa z kategorii wypowiedzeń baśniowych, w najlepszym razie mitologicznych. Zapewne nie ma dobrych powodów, by odmówić Tomaszowi z Akwinu, który w oparciu o rozum przyrodzony dowodził, i to aż pięcioma drogami istnienia Boga, postawy wybitnie racjonalistycznej, chyba że się utożsamia racjonalizm ze scjentyzmem. Jednak nawet owe drogi racjonalnego poznania istnienia Boga utraciły swój blask dowodliwości w świetle doświadczenia mistycznego, jakie przeżył Akwinata pod koniec swego bynajmniej nie długiego ale intensywnego intelektualnie życia. Nie oznacza to, że przeżycie mistyczne św. Tomasza z Akwinu, jak z resztą i inne przypadki tego typu np. św. Teresy z Avila czy św. Jana od Krzyża, są „dowodem” prawdziwości tezy, iż Bóg istnieje. Zaakcentowana tu niemożność przeprowadzenia dowodu wynika ze specyfiki doświadczenia mistycznego, które tylko nielicznym jest dane. Czy jednak to mistyczne doświadczenie stoi niżej, albo wcale na miano „dowodu” nie zasługuje jak, przeciwnie, się dzieje to w przypadku badań naukowych dotyczących kwarków, strun czy bozonu Higgsa? Różnica między obu dowodowymi wypowiedziami tj. naukowca i mistyka polega na tym, że twierdzenia tego pierwszego może potwierdzić każdy odpowiednio przygotowany, to po pierwsze, a po drugie, można tego dokonać mocą naturalnego rozumu i doświadczenia zmysłowego, co w przypadku mistyka jest niewykonalne.

W tajemnicy Wniebowstąpienia Pańskiego, jest nie tylko osobisty triumf Chrystusa Pana,
ale również i nasze zwycięstwo, najwyższa chwała naszej natury ludzkiej.
W uwielbionej naturze Jezusa Chrystusa odbiera chwałę wszystko stworzenie,
najwyższą zaś człowiek.
Św. Leon I

Czy istotnie poznawcze wejście w jakiś rodzaj doświadczenia mistycznego (sakralnego) jest dla przeciętnego zainteresowanego (poszukującego) nieosiągalne (niewykonalne)?! Powszechne wyobrażenie o doświadczeniu mistycznym jest nacechowane błędnym, bo materialistycznym rozumieniem natury, a zwłaszcza ludzkiej. Istnieje tylko to, co mogę stwierdzić zmysłami. Mówienie więc o doświadczeniu mistycznym musi wobec tego być albo nonsensem, albo pobożnym życzeniem spotkania z czymś (Kimś) radykalnie odmiennym od tego, co zmysłowe, doświadczalne empirycznie. Tymczasem mistycy doświadczenia zmysłowego nie odrzucają, ale w oparciu o nie strukturalizują swoje duchowe przeżycia i mimo że, dzieją się one z udziałem łaski nadprzyrodzonej, to nie wykluczają sił naturalnych człowieka, bo łaska buduje na naturze. Człowiek przeżywający doświadczenie duchowe nie zyskuje jakiś super sił zmysłowych czy intelektualnych, ale jego siły naturalne zostają uwznioślone światłem łaski uzdalniającego człowieka do wejścia w nadprzyrodzoność. To prawda, że doświadczenia mistycznego pokroju św. Jana od Krzyża nie wielu miało łaskę doznać, ale nie jest to jedyny rodzaj doświadczenia duchowego ze statusem sakralności. Bardzo wielu uczestników ruchów charyzmatycznych głosząc świadectwo mówi o swoich osobistych spotkania z rzeczywistością Bożą, i jest ich z całą pewnością więcej niż tych, którzy uwierzyli badaniom naukowym kwarków sprawdziwszy osobiście pierwej ich uroszczenie do prawdy (naukowej) w sposób doświadczalny.

Pytanie o Boga, Jego Wcielenie i Wniebowstąpienie w żadnym stopniu nie nadwyręża ludzkiej racjonalności, wręcz odwrotnie – chroni ją. Jak już wspomniano, sam fakt, że ukrzyżowanie wcielonego Boga Grecy mieli za głupstwo, a dla Żydów było ono zgorszeniem, wskazuje, że jest to kwestia odniesień i przyjętych założeń, a nie fundamentalnej sprzeczności logicznej, którą nasza racjonalność musi odrzucić, bez zaprzeczania sobie. Zresztą, jeśli ktoś uczciwie uprawia naukę, nigdy nie będzie głosił tez o niemożności istnienia Boga z powodów czysto naukowych, gdyż nauka na podstawie własnych założeń takich uprawnień sobie nie przyznaje. Z tej tylko przyczyny, że nie można czegoś stwierdzić przy pomocy zmysłów i aparatury doświadczalnej, nie wynika, że tego czegoś nie ma. Jest taki uroczy dowcip: Turysta spotyka bacę i pyta: Baco, co robicie? Modlę się. A do kogo się modlicie? Do Boga. A widzicie Go? Panocku, a macie wy rozum? Tak. A widzieliście ten swój rozum? Oczywiście, wracając do rzeczy, niemożność eksperymentalnego stwierdzenia czegoś nie daje również powodu do wyciągnięcia wniosku (naukowego), że jest coś, czego eksperyment nie dosięga.

Dla wierzącego są inne źródła potwierdzeń tego, o czym wiara mówi; dla niewierzącego, nawet gdyby był możliwy, dowód naukowy nie stanowiłby dostatecznej postawy racjonalnej wiarygodności nauczania ewangelicznego. Kardynał Newman w swoich kazaniach mówi nam, że jedyną drogą do nieba jest umiłowanie… nieba. Ani nasze oczy i to, co jest ich przedmiotem, ani nasza sztandarowa władza – rozum, ani tym bardziej płomienne uczucia, ani wzgląd na oczywistą własną korzyś

z dostępu do drogi niebieskiej nie zaprowadzą nas do nieba. Jedynym sposobem na osiągnięcie nieba jest umiłowanie Jego samego, czyli Boga, bo niebo to On. I chociaż wiara rodzi się ze słyszenia (zrozumienia), to ostatecznie wierzymy Jego słowu i okazujemy Mu posłuszeństwo dlatego, że bardzo umiłowaliśmy. Tak oto zostaje zdefiniowana świętość: wiara i posłuszeństwo słowu Bożemu ugruntowane na miłości Boga. Świętość zaś – wg. kardynała Newmana – będąca warunkiem wstępu do nieba, polega na wewnętrznym oddzieleniu się duszy od świata. To oddzielenie duszy od świata bynajmniej nie przeraża, choć może niepokoić słuchacza (początkującego w wierze), jednakże warunkuje przyobiecaną duszy szczęśliwość życia w Bogu, który nie jest z tego świata. Chrześcijanin również, chociaż jest w tym świecie, to nie jest z tego świata.

Krajewski Zbigniew

Autor M. Sz.

2021-05-16

Więcej informacji z tej kategorii