Preludium do jubileuszu diecezji
W sobotę 21 września br. mogliśmy uczestniczyć (choćby tylko za pośrednictwem „Radia Nadzieja”) we wspaniałym koncercie Magdy Beredy w ramach przedsięwzięcia „Iskra nadziei”. Usłyszeliśmy 15 utworów. I chociaż nie były to piosenki ściśle religijne, to jednak – moim zdaniem – miały one wyraźny wydźwięk pre-ewangelizacyjny.
Akurat w sam raz jak na preludium do jubileuszu stulecia diecezji łomżyńskiej w roku 2025. Oto moje impresje (w porządku chronologicznym wyśpiewanych utworów):
- „Jest mi do twarzy we własnej osobie”. Ktoś pozuje do zdjęcia: „Złapać jeszcze jeden/ Uśmiech analogiem. (…) Popatrzeć na zdjęcie/ Może mi powie/ Że jest mi do twarzy we własnej osobie”. Będąc bowiem sobą jesteśmy po prostu oryginalną wersją samych siebie.
- „Wiosna”. Refleksja kobiety podczas przechadzki po mieście; na chłodniejszą aurę jest zawsze sposób: „założę czapkę i ubiorę spodnie”. I podobnie jest z chłodem w duszy: „Znajdę siłę wtedy w sobie (…), odłożę czapkę i zawołam wiosnę”.
- „Na dobre”. Otóż, niejednokrotnie „to, co miało być dobre, zmienia się w problem”. Ale istota życia ludzkiego polega na tym, że „na dobre” również jesteśmy w stanie „zapomnieć smutne melodie”.
- „Nie powinnam była”. To opowieść o skutkach zniszczonej relacji: „Zabłądziłam w jego domu/ nie powinnam była/ nie chcę przyznać się nikomu/ jest mi wstyd na tyle, że/ schowam się po cichu gdzieś/ potem coś wymyślę/ znajdę wyjście po kryjomu”.
- „Bluza w rozmiarze L”. Jakby ciąg dalszy poprzedniej historii: „Każda rzecz przypomina mi ciebie/ ładna bluza, ale wolę jej nie mieć/ serio, wolę jej nie mieć/ wolę nie wiedzieć/ że przegapiłeś ten lot/ Zepsułeś”. No i pozostała pustka okropna: „Zdjęcia z instagrama/ Już dawno usunęłam/ Dałam unfollow/ Bo tam już mnie nie ma”.
- „Kropla za kroplą”. Zakończenie wspomnianej historii. „Kropla za kroplą/ Nie mogę się skupić/ I tak wszyscy zmokną”. Te krople deszczu „zostawiają smugi/ zostawiają ślad tak samo jak blizny”. Ale jednocześnie czegoś uczą: „Nie dam się oszukać, gdy powiesz, że to nic/ Bo mam złamane serce”.
- „Pierwsze skrzypce”. To już iskra nadziei symbolizowana przez granie „pierwszych skrzypiec” w orkiestrze. Wszystko w naszym życiu jest „po coś”, a „to, co dajesz, będziesz miał z powrotem”.
- „Czarno-białe sny”. Bolesna przeszłość powraca w snach: „Miałam dziś czarno-białe sny/ serce zabiło mocniej/ patrzyłam jak na stary film/ tak dobrze nam tu mogło być”. Jednakże to był tylko sen…
- „Będzie pięknie!” Tym razem to już płomień nadziei: „I przejadę się szybkim Bentley/ W radiu puszczą moją piosenkę./ Dobrze wiesz, nie jest mi obojętne,/ Kiedy znowu moim światem zatrzęsę!” Trochę może jakby brawura, ale pasja życia na pewno wróciła, nieprawdaż?
- „Nie miej mi tego za złe”. Aspekty negatywne muszą zostać w życiu ludzkim dogłębnie przetworzone: „Nie miej mi tego za złe/ Wiem, poszło coś nie tak (…). Niech życie zaskakuje mnie/ (…)/ Chcę móc szczerze odpowiadać, że dobrze jest”. Czyżby to była nowa definicja nadziei?
- „Kowbojki”. Jest już i hasło programowe na życie: „Przyjdzie wiosna i lepszy czas/ Nowy dzień, nowy start”. W życiu nieraz musimy narodzić się nawet kilkakrotnie na nowo, zgadza się?
- „Ciasto”. Nadzieja pachnie jak ciasto upieczone podczas bezsennej nocy na młodzieńcze spotkanie we dwoje w ciągu dnia: „Nie przejmujmy się teraz czasem”.
- „Status Niedostępny”. Jakiś poważniejszy kres czegoś: „Cisza woła mnie/ Schyłek lata, coś się kończy”. Jest jednak pewien rodzaj niespełnienia: „Być może/ status niedostępny włączę/ Głodne mam serce, apetyt na więcej/ W sobie, w sobie”. Św. Augustyn pisał, że niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Bogu… Tu chyba dokładnie o to by chodziło?
- „Tamtej nocy”. Jakieś wspomnienie z dłuższej perspektywy czasu: „Pamiętam, jak płakałam tamtej nocy/ Wyszłam z tego cało”. Dużo jednak zmieniło się od tamtej nocy: „Bucik dawno spadł/ Złota kiecka pęka w szwach/ Czy znowu spojrzą na mnie po północy?/ Oto cała ja”. Jakby ostateczny rozrachunek, a może nawet sąd?
- „Arbuzowy zachód słońca”. Nieziemska rzeczywistość: „Prawie jak raj/ a szczęście czeka na nas tuż za progiem”. Szczęście manifestuje się w tańcu: „Porwie nas czas/ i tak zostanie już do końca/ chodź ze mną tam/ gdzie pachnie sokiem z pomarańczy/ porwie nas czas/ i nie przestaniesz ze mną tańczyć”. Założę się, że to niebo…
– Z Bogiem!
(Hope)
Mail do Autora: hieronimkrystyn@wp.pl