Na terenie całego kraju odbył się strajk generalny rolników. W województwie podlaskim oficjalnie zostało zgłoszonych 16 blokad, między innymi w Marianowie, ale było ich więcej.
Protesty rolników trwają od kilku tygodniu w całej Europie. Jednym z powodów wyjścia na ulicę jest przedłużenie bezcłowego handlu towarami rolnymi z Ukrainą do 2025 roku. Przewodniczący rady wojewódzkiej NSZZ Rolników Indywidualnych Solidarność w województwie podlaskim, Andrzej Babul mówi Radiu Nadzieja, że urzędnicy zakpili z rolników, stąd konieczność organizacji strajku generalnego.
– 24 stycznia ogłosiliśmy strajk ostrzegawczy, to były 2 godziny od 12 do 14. Skutkiem tego była kpina z rolników, bo 31 stycznia Komisja Europejska przedłużyła umowę o wolnym handlu z Ukrainą do czerwca 2025 roku. Głównie z tego powodu nasze gospodarstwa są na skraju bankructwa. Jesteśmy pod ścianą, musimy się bronić.
Andrzej Babul dodaje, że rolnicy rozmawiali z ministrem rolnictwa, ale bez żadnych konkretów.
– Można powiedzieć, że na razie to tylko spotkał się z nami na kawie. My potrzebujemy twardych rozmów przy stole, gdzie zapiszemy jakie rząd podejmie działania, bo wiemy, że nawet to nasze krajowe embargo się kończy w czerwcu i znowu będzie całkowite otwarcie. Słyszymy, że ten rząd zamierza wykonywać wszystkie zarządzenia Unii Europejskiej.
Zbigniew Żur, rolnik z gminy Sokoły, który wyjechał na ulicę w okolicach Jeżewa Starego podkreśla, że dzisiejszy strajk, przy dalszym ignorowaniu głosu rolników, może być dopiero początkiem.
– To jest początek jeżeli dalej Sejm i media będą cicho, a ludzie w mieście dalej będą mówić, że po co strajkujecie, przecież macie duże traktory i domy. Jeżeli nikt nie jest zainteresowany twoim towarem, to nie może być gorzej. PZZ białostockie kupują zboże techniczne, robią nam z tego mąkę, tosty itd., dzieci to jedzą, a chcemy ekożywności.
Z kolei minister rolnictwa i rozwoju wsi, Czesław Siekierski publicznie deklaruje zrozumienie dla protestujących rolników i zapewnił, że rząd przyjmuje argumenty rolników i w rozmowach z Brukselą oraz Kijowem domaga się ograniczeń w imporcie z Ukrainy:
– To są dopuszczalne formy protestu. Mieliśmy spotkanie z przedstawicielami wszystkich związków zawodowych rolników i prosiliśmy, żeby było jak najmniej uciążliwie dla obywateli oraz, żeby miały pewien przekaz informacyjny, dlaczego rolnicy protestują. Z czego to wynika? Z ich trudnej sytuacji ekonomicznej.
Protesty wspierają organizacje związkowe – między innymi rolnicza “Solidarność” oraz OPZZ. W myśl propozycji zatwierdzonych przez Brukselę, od 5 czerwca mają obowiązywać limity w imporcie cukru, drobiu i jaj z Ukrainy, zaś kontyngenty będą ustalane w oparciu o wwóz tych produktów do UE w ostatnich dwóch latach. W pozostałych obszarach odbywać ma się swobodny handel. Polska jednostronnie utrzymuje zakaz importu pięciu gatunków zbóż. Nad dwustronnym mechanizmem koncesjonowania importu artykułów rolno-spożywczych pracuje też polsko-ukraińska grupa robocza.
BŚ/iar