Na 15 samobójstw dziennie dokonywanych w Polsce, 12 popełniają mężczyźni. Dr Ewa Topolewska-Siedzik z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego mówiła w Poranku Siódma9, że w naszej kulturze mężczyźni mają zdecydowanie mniejsze przyzwolenie na okazywanie swoich emocji i słabości.
Zdaniem Ewy Topolewskiej-Siedzik słowa, które mężczyźni słyszą będąc małymi chłopcami, że „chłopaki nie płaczą” wpływają na to, iż wszystkie problemy w sobie dusza, a konsekwencją tego są próby samobójcze i samobójstwa. – Kiedy spojrzymy stereotypowo na to, co może mężczyzna, a co kobieta, to od małego mówimy chłopcom, żeby nie płakali, a dziewczynkom dajemy na to pozwolenie. W konsekwencji mężczyzna kiedy ma jakieś problemy i sobie z tym nie radzi, co jest normalne, to nie może on tego tak łatwo pokazać, bo nie ma na to przyzwolenia. Jak nie może sobie z tym radzić w sposób konstruktywny, to zaczyna w sobie te emocje tłumić, dusić i w pewnym momencie one narastają.
Dr Topolewska-Siedzik zaznacza jednak, że te oczekiwania od mężczyzny, aby był ciągle twardy powoli się zmieniają. – Czasy, które mamy i to, że zaczynamy pozwalać mężczyznom na to, aby byli słabi to jest to coś pozytywnego, bo w końcu odczarowujemy tego stereotypowego mężczyznę jako kogoś, kto jest opoką i jest ciągle bardzo twardy. Ja mówię to z pełną odpowiedzialnością – niech chłopaki płaczą!
Cała rozmowa z dr Ewą Topolewską-Siedzik: