X edycja „Ogólnopolskiego Dyktanda dla Osadzonych Czerwony Bór” rozstrzygnięta! Zwycięzcy konkursu zostali ogłoszeni na uroczystym podsumowaniu, które odbyło się dzisiaj w Zakładzie Karnym w Czerwonym Borze.
Motywem przewodnim tegorocznego dyktanda była powieść 'Chłopi’ Władysława Reymonta- mówi Paweł Brodecki z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łomży:
-Zawarty jest w tym dyktandzie wątek wiejski. Gdybym sam pisał musiałbym pomyśleć, żeby poprawnie napisać, nie jest to łatwe.
W tym roku mistrzem ortografii okazał się osadzony z Aresztu Śledczego w Olsztynie, drugie miejsce przyznano osadzonemu z Zakładu Karnego w Czerwonym Borze:
-Ciężko było, ale dzięki wychowawcy i administracji Zakładu Karnego spróbowałem swoich sił. Myślałem, że będzie łatwiejszy, ale czuję ogromną satysfakcję, dużo też czytam i piszę.
Z kolei trzecie miejsce zajął osadzony z Zakładu Karnego nr.1 w Grudziądzu. W tegorocznej odsłonie konkursu udział wzięło 239 osadzonych z 21 jednostek penitencjarnych w całej Polsce. Pomysłodawcą i organizatorem dyktanda jest Zakład Karny w Czerwonym Borze oraz Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łomży.
Tekst Ogólnopolskiego Dyktanda dla Osadzonych Czerwony Bór 2024:
To mogło zdarzyć się w powieści 'Chłopi’ Reymonta
Na horyzoncie pojawił się brzask, noc ustępowała, nadchodził dzień. Kury piały, gdy Kulesza zwlókł się z łóżka. Już dwa tygodnie temu zaplanował, że pojedzie na coroczny jarmark. Miał dziesięciokilometrową (10-kilometrową) drogę przed sobą, dlatego musiał wyruszyć skoro świt.
Ubrawszy jasnożółte portki, płócienną koszulę i kaftan, szykował się w drogę.
Na kuchennym palenisku podgrzał żurek i usmażył skwarki. Pożywna strawa wprawiła go w dobry nastrój.
Po śniadaniu zarzucił na plecy kożuch i wyszedł z chaty na podwórko. Wyprowadził klacz ze stajni.
Wóz nie był ciężki. Zaprzęg toczył się lekko wśród zaoranych pól. Minęła co najmniej godzina, gdy na horyzoncie pojawiła się wieżyczka kościółka. Kulesza wjechał na ścieżkę wyłożoną brukiem. Pomyślał, że na pewno już niejeden wóz wcześniej pokonał tę drogę.
Wszyscy zmierzali na główny plac w centrum wsi. A tam widok był niesamowity. Piękne były te porozstawiane wozy, wyprzęgnięte konie i wielokolorowe stragany.
Kulesza zaczął krążyć między przekrzykującymi się kupcami. Zamierzał kupić wór pszenicy. Jednak gdy niespodziewanie natknął się na znajomego z sąsiedniej wsi, od razu poszedł z nim do karczmy. Wypadało przecież uczcić to radosne wydarzenie. Na zakupy przyjdzie pora później.