Dzięki Bożej łasce, którą możemy wyprosić modlitwą i ofiarą, możliwe jest powstanie nawet z największego nałogu
Kochani, jesteśmy w przededniu nowego roku liturgicznego, który rozpocznie pierwsza niedziela Adwentu. Niech więc dzisiejsza refleksja będzie przygotowaniem do tego ważnego okresu. Chodzi bowiem o to, abyśmy na nowo usłyszeli ewangeliczne wołanie: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!” (Łk 3,4). To wezwanie do nawrócenia, do przemiany życia jest skierowane do każdego z nas. Mamy przygotować swoje serca nie tylko na Święta Bożego Narodzenia, ale i na spotkanie z Jezusem podczas Paruzji. Św. Cyryl Jerozolimski uczył, że „Pan nasz, Jezus Chrystus, (…) przyjdzie w chwale na końcu świata w dniu ostatecznym. Bo skończy się ten świat. Ten świat stworzony zostanie też odnowiony. Ponieważ zepsucie, kradzież, cudzołóstwa i różne inne grzechy rozpowszechniły się po ziemi i świat krwią się nasycił, przeminie ten świat, aby ten przecudny dom nie pozostał pełen grzechów i aby stał się piękniejszy”.
Zdajemy sobie sprawę, że z odnową tego „przecudnego domu”, w którym żyjemy, nie możemy czekać na koniec świata. To jest zadanie do wypełnienia „tu i teraz”. Nie wolno nam go odkładać i pozwalać, aby grzechy jeszcze bardziej rozpowszechniały się po ziemi, a świat sycił się krwią. Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani, aby na tej ziemi czynić Boży ferment, aby świat piękniał od naszych cnót moralnych i dobrych uczynków. Aby się nie sycił krwią ofiar wojen, aborcji i wszelkiej przemocy, ale wodą życia, której dawcą jest Jezus Chrystus.
Kochani, kiedy Sługa Boży Mateusz Talbot po kilkunastu latach uzależnienia od alkoholu nawrócił się, wtedy rozpoczął piękną, chociaż trudną misję „przygotowania drogi dla Pana”, misję „prostowania ścieżki dla Niego”. W książce Grzegorza Jakielskiego, poświęconej życiu Talbota, można znaleźć opis, jak wyglądał zwykły dzień tego niezwykłego człowieka, patrona ludzi walczących o odzyskanie trzeźwości. Autor pisze, że „Talbot pustkę po alkoholu zapełnił Bogiem. Stopniowo jego umysł zajęły myśli o Panu i pobożne sprawy. Po nawróceniu ustalił sobie bardzo rygorystyczny plan dnia, wprowadzając ostrą samodyscyplinę, tak by nie było miejsca dla alkoholu. (…) Budził się o drugiej w nocy [i] modlił się klęcząc w swoim pokoju. Na godzinę piątą szedł na Mszę do kościoła”. O szóstej był już w pracy. Po niej w kościele adorował Najświętszy Sakrament, a przed snem modlił się i czytał religijne książki. Może się wydawać, że taki plan dnia jest za trudny, wręcz niemożliwy do wypełnienia dla zwykłego człowieka. A jednak Mateusz wiedział, że tylko w ten sposób wytrwa w przyrzeczeniu abstynencji od alkoholu. Było w nim też wielkie pragnienie odpokutowania swojego pijaństwa i jego skutków. W osobistych notatkach Sługi Bożego znajdują się takie słowa: „O Królu pokutników, którzy uchodzą za szalonych w oczach świata, [a] jakże są drodzy dla Ciebie, Jezu Chryste”. A gdy targały nim pokusy, gdy w jego sercu pojawiał się niepokój, wtedy krył się w Sercu Jezusa. Oto, co kiedyś napisał: „Serce Jezusa jest ze mną. Niepokój znika”.
Kochani, to przypomnienie postaci Sługi Bożego Mateusza Talbota niech będzie zachętą do podjęcia decyzji o abstynencji od alkoholu w Adwencie. A może ktoś zdecyduje się zostać abstynentem do końca życia? To ważne, abyśmy tym dobrowolnym wyrzeczeniem wyprosili łaskę nawrócenia naszym bliźnim, którzy nadużywają alkoholu. W naszej Ojczyźnie tak wiele rodzin cierpi z tego powodu. Bliscy osoby uzależnionej często już nie wierzą, że może się coś zmienić w jego i w ich życiu. Właśnie życie Mateusza Talbota, nazywanego „świętym alkoholikiem”, jest świadectwem, że dzięki Bożej łasce, którą możemy wyprosić modlitwą i ofiarą, możliwe jest powstanie nawet z największego nałogu.
Niech na adwentowej drodze, prowadzącej nas do Zbawiciela, towarzyszy nam Maryja. To Ją Talbot prosił o trzy rzeczy: „o łaskę Bożą, obecność Bożą [i] błogosławieństwo Boże”. Jeśli te łaski otrzymamy, wtedy i nasze ciemności rozjaśni światło Chrystusa.